Zachód słońca z góry Sezon w Ardèche ma w sobie coś wyjątkowego — coś, co trudno opisać słowami. Gdy niebo zaczyna płonąć pomarańczem, różem i złotem, człowiek instinctywnie zatrzymuje się, jakby świat na chwilę zwolnił tylko po to, by pozwolić nam patrzeć. To moment czystego piękna, spokojnej kontemplacji i cichego podziwu nad dziełem Stwórcy.
Patrząc na ten horyzont, czułem, jak dzień kończy się łagodnie, bez pośpiechu, zostawiając w sercu światło, które trwa dłużej niż ostatnie promienie. Takie chwile przypominają, jak ogromny dar kryje się w zwykłej obecności — po prostu być, patrzeć, oddychać.
Na wzgórzu milknie wiatr,
niebo żarem się rumieni.
Chwila — jakby czas przystał,
by sercu dodać przestrzeni.
Gdy słońce za horyzont spływa,
w ciszy światło drży ostatnie.
I wiem, że piękno wciąż przyzywa,
by żyć uważnie… i wdzięcznie trwać.
