Dzisiejsze przedpołudnie spędziłem nad Rodanem – w ciszy, z dala od pośpiechu, pozwalając sobie na chwilę zwyczajnego odpoczynku na łonie natury. Nic spektakularnego, żadnych wielkich spotkań czy wyjątkowych ujęć. A jednak… zapraszam Was do małej przygody, bo czasem to, co proste, najpiękniej odsłania Boże stworzenie.
Rzeka płynęła spokojnie, jakby sama chciała zwolnić mój rytm. Rodan jest niezwykły – potężny, pełen historii, łączący Alpy z Morzem Śródziemnym. Zawsze niósł ze sobą życie: dla ludzi, zwierząt, ptaków. Patrząc na jego nurt, można poczuć, że ma w sobie coś z modlitwy – nieustanny ruch, który przypomina o tym, że wszystko płynie z rąk Stwórcy.
Dziś pozwoliłem sobie po prostu być. Z aparatem, z ciszą, z wdzięcznością za to, co zostało dane. Te zdjęcia to drobne fragmenty tego poranka – proste, spokojne, ale prawdziwe. Czasami nie potrzeba niczego więcej.
