Było zimno, przenikliwie i surowo. Do tego padający śnieg, wiatr od wody i bardzo słaba widoczność. Warunki dalekie od idealnych — takich, które często zniechęcają, zanim jeszcze padnie pierwszy kadr.
Ale czy to przeszkodziło? Oczywiście, że nie. W fotografii przyrodniczej czasem trzeba walczyć do końca — z pogodą, z własnymi słabościami i z myślą, że „dziś się nie uda”.
I właśnie wtedy natura potrafi się odwdzięczyć. Dzięki tej wytrwałości mogłem wykonać swoje pierwsze zdjęcia gągołów, bielaczka i nurogęsi. Chwile krótkie, ulotne, ale warte każdego zmarzniętego palca.
Zapraszam do oglądania tych kadrów. A jeśli któryś z nich zatrzyma Cię na moment — zostaw komentarz. To zawsze dodaje sił do kolejnych wypraw.
