Dziś na zdjęciach króluje modraszka.
Mam do niej szczególną słabość. Mała, pełna energii, zawsze w ruchu. Chyba najmniej płochliwa z całej tej drobnej ekipy, a ten niebieski… cóż — mój ulubiony kolor nie mógł trafić lepiej. Temu wszystkiemu towarzyszyła też koleżanka bogatka i dołączyła się sójka.
To była zasiadka. Miejsce może nie idealnie przygotowane, ale za to praktyczne i skuteczne. Odrobina ziaren, dobrze dobrany patyk przywiązany do obalonego drzewa, kamuflaż… i przede wszystkim cierpliwość. Reszta przyszła sama.
Bogatka przylatywała pewnie, jakby dokładnie wiedziała, że to jej scena. Krótkie przysiady, szybkie spojrzenia, błysk oka i znów w ruchu. Ten nieustanny taniec sprawia, że trudno oderwać od niej wzrok — i jeszcze trudniej przestać naciskać spust migawki.
Czasem nie potrzeba idealnych warunków ani spektakularnych scenerii. Wystarczy mały ptak, chwila ciszy i uważności — a natura robi resztę.
