Zatrzymać się… zachwytu z leśnego mikroświata

Las ma swój drugi, cichy wymiar. Trzeba się zatrzymać, pochylić, czasem uklęknąć, by go zobaczyć. Wśród liści, mchów i wilgotnej ściółki kryją się małe, niepozorne grzyby – często pomijane, niezauważone, a jednak zachwycające w swojej formie, kolorze i delikatności.

Fotografia makro uczy cierpliwości i uważności. Na chwilę wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Liczy się tylko ten drobny fragment świata, który nagle okazuje się pełen życia i piękna. Choć jeszcze nie potrafię nazwać, jaki to dokładnie gatunek grzyba, wiem jedno – podoba mi się to, co robię. Sam proces patrzenia staje się ważniejszy niż etykieta czy definicja.

Patrząc na te małe stworzenia, łatwo zrozumieć coś więcej. Tak jak my uczymy się dostrzegać to, co niewielkie i ukryte, tak samo Bóg patrzy na człowieka – nie przez pryzmat wielkości, znaczenia czy doskonałości, ale z bliska, z czułością i uwagą. Dla Niego nikt nie jest zbyt mały, zbyt niepozorny, by nie był wart spojrzenia.

Te zdjęcia są zapisem chwili zatrzymania. Przypomnieniem, że czasem trzeba zejść nisko, by zobaczyć naprawdę dużo.

Czasem wystarczy jeden maleńki grzyb…

… by przypomnieć sobie, jak niezwykła potrafi być zwykła chwila. Makrofotografia uczy zatrzymania — pozwala zwolnić oddech, wyciszyć się i zobaczyć świat takim, jakiego nie dostrzega się w codziennej gonitwie. Na łonie natury wszystko staje się prostsze: światło miękko tańczy na kapeluszu grzyba, mech tworzy zieloną scenę, a cisza lasu otula jak kojący szept.

To w takich momentach odkrywamy piękno ukryte tuż pod naszymi stopami. Coś, co nie jest dostępne dla każdego oka — trzeba się pochylić, zatrzymać, pozwolić sobie na zachwyt. I właśnie wtedy natura odsłania swoje najmniejsze tajemnice, dając nam wytchnienie, spokój i prawdziwą obecność.

Odnaleźć ukrytego modela.

Fotografia makro wciąż mnie uczy — zwłaszcza tej niezwykłej „zabawy” światłem, które potrafi albo ożywić kadr, albo całkiem go zgasić. Czasami wydawało mi się, że zdjęcie grzyba w lesie to prosta sprawa: wystarczy wyjść między drzewa… A jednak najpierw trzeba odnaleźć tego małego, ukrytego modela, który często chowa się pod liśćmi, mchem albo w cieniu pnia. Każde takie odkrycie to chwila zatrzymania, oderwania od pośpiechu i wejścia w świat, którego zwykle nie zauważamy. I może właśnie dlatego fotografia makro daje tyle radości — bo pozwala mi dostrzec cuda, które Bóg zostawił w najmniejszych detalach natury.

Tam, gdzie zwykle nie patrzymy

Makro to dla mnie zupełnie nowa przygoda. Uczę się dopiero patrzeć inaczej – nie gonić za tym, co szybkie i spektakularne, jak w fotografii ptaków, ale zatrzymać się na chwilę i dostrzec to, co małe i ukryte. Te grzyby mijamy każdego dnia, często obojętnie, a one kryją w sobie niezwykłe piękno i delikatność. Ta forma fotografii daje mi ogromną satysfakcję i uczy uważności – by widzieć więcej niż tylko to, co na pierwszy rzut oka. To taki mały świat, który otwiera serce i wycisza.

W oczekiwaniu na… sarnę.

Wydawało się, że znalazłem idealne miejsce na zrobienie zdjęcia Błotniaka Stawowego ale jednak codzienność pisze inne scenariusze. Sarenka (kozioł) była zaskoczona a ja jeszcze bardziej, można powiedzieć szła prosto na mnie… i gąsiorek do pary. Zapraszam do oglądania.

Wypad na foki

Nie ma jak nasze wyjątkowe Morze Bałtyckie i oczywiście nasze „egzotyczne foki”. Nie było łatwo zrobić zdjęcia z rejsu łódką która ani razu się nie zatrzymała bo ktoś chce robić zdjęcia 😉 jednak musze przyznać, że obsługa była bardzo miła. Zapraszam do oglądania tego co dało się uchwycić.

… rezerwatu Płone Bagno

Zdjęcia z rezerwatu Płone Bagno to dla mnie prawdziwa podróż w inną rzeczywistość. To miejsce jest absolutnie niezwykłe — dzikie, ciche, pełne tajemnicy i tych małych, nieoczekiwanych spotkań z naturą, które potrafią poruszyć człowieka do głębi. Każdy krok pośród mchu, traw i torfowisk przypomina, że wciąż istnieją przestrzenie nietknięte przez pośpiech świata.

Płone Bagno zachwyca swoją surowością, a jednocześnie delikatnością życia, które w nim pulsuje. Stojąc tam z aparatem, człowiek czuje, że jest gościem w królestwie natury — i że trzeba o nie dbać z pełną odpowiedzialnością. Bo takie miejsca nie rodzą się na nowo, jeśli je stracimy.

I właśnie tu najbardziej czuć, jak niesamowite jest mieć swoją pasję. To ona pozwala nam wyrwać się z codziennego biegu, zatrzymać na chwilę, odetchnąć głębiej i spojrzeć na świat z nową wdzięcznością. Fotografia daje mi ten oddech — a Płone Bagno tylko go pogłębiło.

Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, czy warto wyruszyć „tylko na chwilę” w takie miejsca — warto. I to bardzo.

Wodospady w Ray pic

Cascades du Ray pic – piękne miejsce nie daleko mnie, można powiedzieć, że tylko jedną nie całą godzinkę. Wodospady w Ardeche. Tym razem z wykorzystaniem filtrów na długim naświetlaniu czyli nowe możliwości. Zapraszam do oglądania.